niedziela, 18 października 2015

Pewnego dnia miało miejsce na wsi takie cudowne zdarzenie, że miał wypadek autobus wypełniony politykami.
 Oczywiście radości nie można było okazywać zbyt otwarcie i nawet powołano komisję do zbadania okoliczności tego zdarzenia.
Komisja udała się na miejsce tragedii i zaczęła rozpoznanie. Po pierwsze szukano świadków. Zgłosił się pewien staruszek. Komisja zapytała:
- Proszę pokazać miejsce zdarzenia.
- A o tam, pod tym drzewem...
- No tak, ale tam nie ma żadnych śladów, a poza tym gdzie są ciała?
- Ano panie, to nie po chrześcijańsku tak ludzi zostawić to ich pochowałem.
- No dobrze, ale proszę nam powiedzieć jak to się mogło stać, że wszyscy zginęli. Nikt nie dawał żadnych oznak życia?
- A nawet coś tam mruczeli, ale bo to można politykom wierzyć?!

sobota, 17 października 2015

Czy wiesz, że...?

Po kolejnym napadzie pijanych słoni na wioskę Pradzapatibosi w stanie Assam (Indie), władze wprowadziły zakaz produkcji piwa z ryżu w lasach. Słonie natrafiwszy na leśne browary z lubością się opijały.
Czy wiesz, że..?

W Nowej Gwinei zapłata za ślub z "nową" narzeczoną to 240 dolarów, 5 świń i jeden ptak. Dwie świnie, ptak i jedyne 30 "zielonych"wystarczy, aby zapłacić za żonę z odzysku (rozwódkę lub wdowę). Nic się nie płaci za byłą dwukrotną mężatkę.

piątek, 16 października 2015



- Tato, przyszedł jakiś pan i mówi, że zbierają na osiedlowy basen. Coś mu dać?
- Aaaa... daj mu od nas 3 wiadra wody.
II wojna światowa. Rosyjskie sołdaty bezczeszczą niemiecki cmentarz. Skaczą sobie po grobach czytając przy okazji kto tam leży:
- Albert Hess...
- Bruno Schwercmauer...
- Herman Guttman...
- Edward von Klinkerhoffen...
- Achtung Minen...

poniedziałek, 12 października 2015

Międzynarodowy kongres feministek. Na podium wchodzi jedna z delegatek i rzuca hasło:
- Siostry, dość wyzysku. Nie będziemy im prać i gotować.
Uchwałę przyjęto jednogłośnie. Na kolejnym spotkaniu wojowniczych pań, delegatki dzielą się swymi spostrzeżeniami. Zaczyna Angielka.
- Wróciłam do domu i mówię: John, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia - widzę - gotuje jajko.
Sala zatrzęsła się od oklasków. Na mównicę wchodzi Francuzka.
- Wróciłam do domu i mówię: Pierre, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia widzę - pierze majtki.
Owacje na stojąco. Na podium wchodzi Rosjanka.
 Wróciłam do domu i mówię: Iwan, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia nadal nic nie widzę. Czwartego dnia - zaczynam widzieć na prawe oko.

niedziela, 11 października 2015


Jedzie mężczyzna autobusem. Za nim stanął inny mężczyzna i szepcze mu do ucha:
- Ti, ti, rogaczu. Rogacz, rogacz...
Mężczyzna popatrzył się na natręta, ale machnął tylko ręką i o sprawie zapomniał.
Następnego dnia sytuacja się powtarza - jakiś nieznajomy stanął mu za plecami i szepce:
- Ti, ti, ti rogaczu. Rogacz, rogacz...
Mocno wnerwiony facet po powrocie do domu wyjaśnia incydent z żoną.
- To na pewno jakiś głupi żart, nie zwracaj na to uwagi - odpowiada żona.
Następnego dnia w autobusie mężczyzna słyszy znajomy szept:
- Rogacz, rogacz. I w dodatku skarżypyta!

Z pamiętnika studenta:
Poniedziałek: Jestem głodny!
Wtorek: Jestem głodny!!
Środa: Jestem głodny!!!
Czwartek: Huuuuuraa!!! Dostałem stypendium!!!
Piątek: Nic nie pamiętam.
Sobota: Nic nie pamiętam.
Niedziela: Jestem głodny!

piątek, 9 października 2015

Stoi facet i gada przez komórkę:
- Dobra! Dobra! Niedobra! Dobra! Dobra! Dobra! Niedobra! Dobra! Dobra! Dobra! Niedobra! Niedobra! Nie! Tak! Dobra! Niedobra! - i tak w kółko.
Obok zebrała się już grupka ciekawskich, w końcu jakiś najodważniejszy z nich pyta:
- Panie! Co Pan tak ciągle dobra - niedobra, dobra - niedobra?
A facet na to:
- Nie wtrącaj się pan, pomagam żonie truskawki przebierać!
Jaś i Małgosia bawią się rzucając do siebie granat.
Przy którymś rzucie Jasiowi zostaje w ręku zawleczka, granat leci do koleżanki i eksploduje urywając jej żuchwę.
Widząc to Jaś mówi z pretensją w głosie:
- Gośka, ty się śmiejesz, a ja się naprawdę wystraszyłem.
Kończy się seminarium poświęcone osmozie cieczy. Profesor podsumowuje:
- I tak właśnie ścieka woda. Czy wszystko jest zrozumiałe?
Wstaje Murzyn:
- Ja ciegoś nie rozumiem. Jak to jest? Woda ścieka i pies ścieka?
Pogrzeb. Żałobnicy stoją nad trumną. Nagle przez bramę wbiega facet, dobiega do trumny, rzuca na nią jakąś paczkę. Zdyszany bierze oddech i mówi:
- Nigdzie kwiatów nie było, to chociaż bombonierkę przyniosłem.