piątek, 30 października 2015
niedziela, 18 października 2015
Pewnego dnia miało miejsce na wsi takie cudowne zdarzenie, że miał wypadek autobus wypełniony politykami.
Oczywiście radości nie można było okazywać zbyt otwarcie i nawet powołano komisję do zbadania okoliczności tego zdarzenia.
Komisja udała się na miejsce tragedii i zaczęła rozpoznanie. Po pierwsze szukano świadków. Zgłosił się pewien staruszek. Komisja zapytała:
- Proszę pokazać miejsce zdarzenia.
- A o tam, pod tym drzewem...
- No tak, ale tam nie ma żadnych śladów, a poza tym gdzie są ciała?
- Ano panie, to nie po chrześcijańsku tak ludzi zostawić to ich pochowałem.
- No dobrze, ale proszę nam powiedzieć jak to się mogło stać, że wszyscy zginęli. Nikt nie dawał żadnych oznak życia?
- A nawet coś tam mruczeli, ale bo to można politykom wierzyć?!
Oczywiście radości nie można było okazywać zbyt otwarcie i nawet powołano komisję do zbadania okoliczności tego zdarzenia.
Komisja udała się na miejsce tragedii i zaczęła rozpoznanie. Po pierwsze szukano świadków. Zgłosił się pewien staruszek. Komisja zapytała:
- Proszę pokazać miejsce zdarzenia.
- A o tam, pod tym drzewem...
- No tak, ale tam nie ma żadnych śladów, a poza tym gdzie są ciała?
- Ano panie, to nie po chrześcijańsku tak ludzi zostawić to ich pochowałem.
- No dobrze, ale proszę nam powiedzieć jak to się mogło stać, że wszyscy zginęli. Nikt nie dawał żadnych oznak życia?
- A nawet coś tam mruczeli, ale bo to można politykom wierzyć?!
sobota, 17 października 2015
piątek, 16 października 2015
poniedziałek, 12 października 2015
Międzynarodowy kongres feministek. Na podium wchodzi jedna z delegatek i rzuca hasło:
- Siostry, dość wyzysku. Nie będziemy im prać i gotować.
Uchwałę przyjęto jednogłośnie. Na kolejnym spotkaniu wojowniczych pań, delegatki dzielą się swymi spostrzeżeniami. Zaczyna Angielka.
- Wróciłam do domu i mówię: John, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia - widzę - gotuje jajko.
Sala zatrzęsła się od oklasków. Na mównicę wchodzi Francuzka.
- Wróciłam do domu i mówię: Pierre, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia widzę - pierze majtki.
Owacje na stojąco. Na podium wchodzi Rosjanka.
Wróciłam do domu i mówię: Iwan, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia nadal nic nie widzę. Czwartego dnia - zaczynam widzieć na prawe oko.
- Siostry, dość wyzysku. Nie będziemy im prać i gotować.
Uchwałę przyjęto jednogłośnie. Na kolejnym spotkaniu wojowniczych pań, delegatki dzielą się swymi spostrzeżeniami. Zaczyna Angielka.
- Wróciłam do domu i mówię: John, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia - widzę - gotuje jajko.
Sala zatrzęsła się od oklasków. Na mównicę wchodzi Francuzka.
- Wróciłam do domu i mówię: Pierre, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia widzę - pierze majtki.
Owacje na stojąco. Na podium wchodzi Rosjanka.
Wróciłam do domu i mówię: Iwan, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia nadal nic nie widzę. Czwartego dnia - zaczynam widzieć na prawe oko.
niedziela, 11 października 2015
Jedzie mężczyzna autobusem. Za nim stanął inny mężczyzna i szepcze mu do ucha:
- Ti, ti, rogaczu. Rogacz, rogacz...
Mężczyzna popatrzył się na natręta, ale machnął tylko ręką i o sprawie zapomniał.
Następnego dnia sytuacja się powtarza - jakiś nieznajomy stanął mu za plecami i szepce:
- Ti, ti, ti rogaczu. Rogacz, rogacz...
Mocno wnerwiony facet po powrocie do domu wyjaśnia incydent z żoną.
- To na pewno jakiś głupi żart, nie zwracaj na to uwagi - odpowiada żona.
Następnego dnia w autobusie mężczyzna słyszy znajomy szept:
- Rogacz, rogacz. I w dodatku skarżypyta!
- Ti, ti, rogaczu. Rogacz, rogacz...
Mężczyzna popatrzył się na natręta, ale machnął tylko ręką i o sprawie zapomniał.
Następnego dnia sytuacja się powtarza - jakiś nieznajomy stanął mu za plecami i szepce:
- Ti, ti, ti rogaczu. Rogacz, rogacz...
Mocno wnerwiony facet po powrocie do domu wyjaśnia incydent z żoną.
- To na pewno jakiś głupi żart, nie zwracaj na to uwagi - odpowiada żona.
Następnego dnia w autobusie mężczyzna słyszy znajomy szept:
- Rogacz, rogacz. I w dodatku skarżypyta!
sobota, 10 października 2015
piątek, 9 października 2015
Stoi facet i gada przez komórkę:
- Dobra! Dobra! Niedobra! Dobra! Dobra! Dobra! Niedobra! Dobra! Dobra! Dobra! Niedobra! Niedobra! Nie! Tak! Dobra! Niedobra! - i tak w kółko.
Obok zebrała się już grupka ciekawskich, w końcu jakiś najodważniejszy z nich pyta:
- Panie! Co Pan tak ciągle dobra - niedobra, dobra - niedobra?
A facet na to:
- Nie wtrącaj się pan, pomagam żonie truskawki przebierać!
- Dobra! Dobra! Niedobra! Dobra! Dobra! Dobra! Niedobra! Dobra! Dobra! Dobra! Niedobra! Niedobra! Nie! Tak! Dobra! Niedobra! - i tak w kółko.
Obok zebrała się już grupka ciekawskich, w końcu jakiś najodważniejszy z nich pyta:
- Panie! Co Pan tak ciągle dobra - niedobra, dobra - niedobra?
A facet na to:
- Nie wtrącaj się pan, pomagam żonie truskawki przebierać!
Subskrybuj:
Posty (Atom)